Nic nie poradzę UTOPIŁAM TĘ WSTRĘTNĄ WIEDŹMĘ.
Według wszystkich podań powinna być ze słomy, brzydka i ustrojona w kolorowe "piórka" i nie dość ze utopiona w płynącej wodzie to jeszcze powinno się ją troszkę potraktować ogniem.
A więc zabawiłam się we wiedźmę domową (poganka normalnie jestem, że takie rzeczy robię) i zrobiłam własną Marzannę - nie wyszła zgodnie z podaniami ale jest moja i dlatego jest:
z krzaczkowych gałązek zsekatorowanych sprzed własnego okna,
obwiązana kokardami nie bardzo kolorowymi za to wcale ładnymi (no mnie się podobają),
utopiłam ją w łazienkowej umywalce bo woda w stawie zamarznięta (tak, tak mam we wsi staw, taki z kaczkami krzyżówkami, łabędziami, rybami i tatarakami albo innym zielskiem wodnym)
no i nie mogłam tej "cholery" podpalić bo te patyki to jednak oznaki życia wykazują (włożyłam je do wody i mam nadzieję, że do Świąt trochę zielone się zrobią) a poza tym Rodzina podniosła by larum, że całkiem mi już odbiło i smród w chałupie robię.
CZARUJCIE RAZEM ZE MNĄ TO MOŻE ONA WRESZCIE PRZYJDZIE
chociaż jak się słucha tych od pogody (żeby ich tak .....) to jakieś marne widoki, nie dość że śnieg przez całą dobę to jeszcze w nocy - 20 i zero słońca
I jak tu się cieszyć z astronomicznej i kalendarzowej i dnia wagarowicza.....
Ale co tam niedługo MAJ to może coś z tego będzie
Przeczytałam początek i pomyślałam, że komuś się dostało ;) Sama też chętnie bym kilka wiedźm i "wiedźmów" utopiła.
OdpowiedzUsuńA czary lepiej zachować na inne okoliczności.
No właśnie MAJ!!!
OdpowiedzUsuńChyba wtedy już śnieg zniknie?
Buuuu buuu :(