czwartek, 14 lutego 2013

Bądź Moim Walentynkiem

Wiem, po prostu wiem
jestem stara niczym to najstarsze rozpadające się próchno albo jeszcze starsza taki dinozaur, ale jak
patrzę i widzę,
słucham i słyszę
o Tym a może Tej Walentynce to jakoś tak mi beeee..................
Kochać należy mimo wszystko a może właśnie pomimo wszystko i przede wszystko.

"Latam" po internecie i WIDZĘ, słucham radia i SŁYSZĘ te infantylne objawy MIŁOŚCI
robi mi się po prostu słabo bo nie jest przejawem miłości NAWET własnoręcznie zrobiona kartka czy uszytek w kształcie serca  czy inne sercowe coś i koniecznie w kolorze czerwieni 
ale
ten drobny, maleńki gest, ten jedyny o którym TA jedyna osoba wie, że był przeznaczony specjalnie i tylko dla niej
A co to może być?
A np.
TEN pocałunek na powitanie
TA ulubiona zupa
spacer pod rękę 
kolacja przy świecach
śniadanie do łóżka
i to wszystko inne małe malutkie ale jakże cenne.

I tym optymistycznym akcentem
NAJLEPSZEGO DNIA ŚWIĘTEGO WALENTEGO  



wtorek, 12 lutego 2013

? to jak mu tam

To jak on się nazywa ten co wszystko chowa,
A ........................Alzheimer.
Znowu mi schował wykroje tym razem na bluzki.
Jak widziałyście w ostatnich dwóch postach materiałów mam a mam i mam kilka przeznaczonych na bluzki a w zasadzie t-shirty. Mało skomplikowane do uszycia, dosłownie 3 wszy i po krzyku a mając na wyposażeniu overlock to nawet 2 szwy. Ale jak zwykle musi być jakieś ale.
Większość z zaprezentowanych Wam materiałów ma swoje przeznaczenie tylko 

- po pierwsze primo nie biorę się za następną rzecz dopóki nie skończę tej którą właśnie szyję bo ......
np nie znoszę ciągle zmieniać nitek chociaż nie jest to już tak uciążliwe choćby ze względu na to iż od Mikołaja dostałam pudełeczko z 25 szpulkami do maszyny więc na ten czas nie mam wymówki, że brakuje mi szpulek do bębenka
i np. lubię zrobić coś od początku do samego końca i jak zacznę to muszę skończyć
i kolejny np. nie należy łapać 10 srok na raz
- po drugie primo mam ograniczenia czasowo przyjemnościowe bo jednak należy się oddawać pracy zarobkowej między innymi po to aby spełniać swoje fanaberie w kwestii zakupu niezliczonej ilości materiałów
- po trzecie primo lubię czytać i temu zajęciu też się oddaję
- po czwarte i najważniejsze primo należy zajmować się rodziną i tą ludzką i zwierzęcą - co czynię z przyjemnością - abstrahując od tego, że co jakiś czas podnoszą mi ciśnienie, ja im zresztą też
- po piąte primo - ubzdurałam sobie że zdam taki jeden egzamin (cholera co mnie podkusiło?)

A w ogóle to jak napisałam we wstępie winny jest ten, no ten, jak mu tam ........... . Nie daje żyć i co kawałek każe oglądać dookoła Wojtek Burdy żeby znaleźć to co już wcześniej było znalezione i oczywiście "zapamiętane" do najpilniejszego uszycia.

I tym optymistycznym akcentem                                             ZNALAZŁAM te wykroje co  je już wcześniej znalazłam i to tylko  po 3 godzinach szukania,

poniedziałek, 11 lutego 2013

Swobodna interpretacja CC

Mówiłam a w zasadzie pisałam, że uszyłam kieckę no pisałam, oczywista oczywistość że jak zwykle wykończenie zajęło mi najwięcej czasu – nie znoszę po prostu nie znoszę ręcznej roboty a nie znoszę jej z prostej przyczyny moje ręce nie współpracują z igłą i materią tak jak ja bym sobie tego życzyła wiecznie coś jest nie tak i takie rzeczy mnie wykańczają psychicznieWściekłość. Ale do rzeczy najpierw pokażę Wam moich wspaniałych pomocników – tak to mniej więcej zawsze wygląda, całe szczęście że nie mogą wleźć na stół pomagać rysować bo nie wiem jaki rozmiar i co bym przerysowała, może zamiast rękawa byłaby nogawka

Zdjęcie z cyklu pomożecie? pomożemy
tu Burdowy prototyp moja nie ma kołnierzyka i patki z tyłu
jeszcze nie wykończona widać fastrygi i jeden mankament ale nie powiem gdzie jak ktoś znajdzie to wygrywa jeszcze nie wiem co ale coś wymyślę
na żywym organizmie i z pomocnikami
a tu znowu poszalałam, kolejne zakupy materiałowe, dzisiaj przyszły i nie mogłam się powstrzymać cudo
Oczywiście znowu coś naprzestawiałam w tym "cholernym" blogu i nic nie wychodzi jak bym chciała no jestem blondynką i to całkiem blond

niedziela, 10 lutego 2013

Hiszpańska Mucha

Za reklamę mi nie płacą ale co tam.

W piątek byłam na przedpremierowym pokazie sztuki Hiszpańska Mucha w Kamienicy.

(Jako ta ona "Dama" bywam w takich miejscach co jakiś czas.)
Zdjęcie pochodzi ze strony Teatru Kamienica http://teatrkamienica.pl
Lata 30 ubiegłego stulecia. I jest reżyser, który robi wodewile,  jest jego diwa z zadęciem i aspiracjami aktorki dramatycznej nota bene jego wybranka serca, angielski producent, który na końcu okazuje się być Rosjaninem, jego przygłupia narzeczona, która nie dość że deklamuje wiersze o kiełbasie to zachodzi w ciążę z kierowcą ciężarówki oraz stara panna - pokojówka i do tego wszystkiego tytułowa Hiszpańska Mucha. Ową muchą - jest ........ tego Wam nie zdradzę, ale spektakl polecam - trwa ok 1,5 godziny z  czego 60 minut śmiechu pełną piersią. Jak będziecie miały/mieli okazję - zobaczcie. Powinniście być zadowoleni.

autor: James Lee Astor 
reżyseria: Jakub Przebindowski
kostiumy: Tomasz Ossoliński
scenografia: Witold Stefaniak
obsada: Anna Korcz, Sambor Czarnota, Piotr Szwedes, Martyna Kliszewska, Dorota Zięciowska

niedziela, 3 lutego 2013

Dostałam wyróżnienie i wreszcie na nie odpowiadam

Jakiś czas temu otrzymałam wyróżnienie od Kasi a nie chcąc zaniedbywać i Was w kwestii szycia i pracy dopiero teraz na nie odpowiadam (jednak brak 100-procentowej sprawności ruchowej sprzyja klikaniu w klawiaturę komputera i nadrabianiu zaległości twórczo poetyckich)


1. Co skłoniło Cię do założenia bloga
Oczywiście moja próżność bo co by innego

2. Miejsce do którego chciałabyś się wybrać w podróż
Tam gdzie jest ciepło bardzo ciepło, biały piaseczek, niebieskie niebo, cieplutka zielono niebieska szumiąca woda, delikatna bryza powietrza i wszystkie te inne cudowności sprzyjające lenistwu.

3. Ulubiona pora roku/uzasadnić proszę;)
Lato, zdecydowanie lato i w dodatku to ciepłe – uwielbiam słońce, wakacje, owoce i lody. Chociaż właściwie zimę też lubię tę śnieżną, piękną, cichą z ciepłym ogniem w kominku.

4.Spacer czy przejażdżka samochodem?
Uwielbiam prowadzić samochód, ale na spacery to jednak też lubię chodzić – bo niby dlaczego mam dwa psy i z każdym wychodzę oddzielnie.

5.Zakupy przez internet czy w sklepie?
Internet

6. Twoje największe  marzenie te które się spełniło
To co mam szczęśliwa zdrowa rodzina

7. W jakim stylu najlepiej się czujesz, sportowo/elegancko...?
Elegancko, jak byłam w wieku szkolnym moja rodzina mówiła o mnie 
z Ewki "wielka jest strojnisia nie od wczoraj nie od dzisiaj" (Szpalski, Załucki)

8. Kawa czy herbata?:)
Kawa

9. Jaką cechę cenisz najbardziej u innych?
Tolerancję i wyrozumiałość

10. Marzycielka czy realistka?
I to i to, w pracy realistka, w domu marzycielka

11. Ranny ptaszek czy nocny Marek?
W zależności od sytuacji albo ranny ptaszek, albo nocny marek

Cholerny PMS i nieobecność pana Męża

Nieobecność pana Męża i PMSDiabeł, źle na mnie wpływają oczywiście z mojego punktu widzenia, nikogo innego, pozostali uważają, że to dobry objaw.
W dniu wczorajszym pan Mąż uprzejmy był pójść do pracy (sobota to była), więc nikt nie wchodził mi w drogę, na kazał przestawać robić “głupot” i zajmować się innymi przyjemniejszymi rzeczami np. szyciem, dzierganiem na drutach, czytaniem bądź gapieniem się w telewizor ewentualnie wygonieniem do jakieś galerii – akurat za tym specjalnie nie przepadam szczególnie w weekend i On o tym wie.  W związku z powyższym PMS Złość zadziałał w całej swojej rozciągłości i zamiast zajmować się wyżej wymienionymi przyjemnościami zrobiłam porządki poszalałam
w łazience- sprzątanie, po drodze kilka prań ,
w sypialni – kurze, parapet, okno (od środka tylko ale przetarte), zmiana pościeli,
w kuchni – to wiadomo kuchenka, lodówka i te inne takie,
i salonie – kurze, telewizory, gazety
i nawet dostało się tarasowi – wywaliłam pozostałości śniegu i lodu i jeszcze go zamiotłam (nota bene latałam po nim w psich butach i szlafroku – ciekawy  widok – niestety zdjęć nie ma i nie będzie, nie było komu zrobić). Gwoli ścisłości psie buty to moje stare buty w których nie szkoda wejść w najgorsze błoto i inne tego typu przyjemności.
No proszę zapomniałabym o garderobie – poprawiłam ustawienie pudeł i w butach porządki zrobiłam.
Jak na moje potrzeby to wczoraj nawet dość ciepło było, ale mój kręgosłup ma chyba na ten temat jakieś inne zdanie bo nie chce dzisiaj ze mną w 100 % współpracować i jakby pobolewa nie wiem czy to z przewiania czy za dużo mu dałam wczoraj w kość.
O! nawet w pudłach z materiałami i innymi przydasiami szyciowymi zrobiłam porządki a jest w czym. Materiałów mam chyba z milion i ciągle kupuję nowe – to choroba jakaś chyba. Żeby nie było, że nie na temat bo to przecież szyciowy blog. 


W tych wszystkich pudłach są materiały

I na koniec moja śpiąca słodycz


A przy okazji oglądając Wasze blogi dochodzę do wniosku, że jestem potwornym leniem i wykazuję się kompletnym brakiem organizacji albo Wasze doby mają 48 godzin