piątek, 2 grudnia 2011

Nie miała baba kłopotu

no nie miała, to sobie wymyśliła, że uszyje przepiękny sweterek z białej dzianinki  dzierganej w warkocze wyglądającej no mniej więcej jak prawdziwa robótka ręczna.
materia
Mniej się człowiek narobi bo tylko kilka szwów a nie tysiące oczek i się zaczęło. Ponieważ moja pracownia krawiecka ogranicza się do stołu kuchennego (jak nazwa wskazuje stojącego tamże) więc ułożenie równo całej posiadanej materii graniczy z niemożliwym ale jakoś poszło. Przypinanie wykroju i samo cięcie to pestka ale to co dzieje się później to już inna bajka. Tysiące fruwających w powietrzu kłaczków, przyczepiających się do wszystkiego czego tylko można i nie można i pytanie Pana Męża A kto to posprząta ? 
wykrój
Wzięła więc baba materię i biegiem do maszyny obrzucać coby się więcej nie strzępiło i nie latało. Maszyna cudna zyg zag posiada i niby że szyje jak złoto tylko nie bardzo chciała tę diabelną materię, ale w końcu się udało, szycie "na prosto" jakoś poszło i JEST.
bez rękawów
już z rękawami

z "norką białą"

Jeszcze nie całkiem wykończony bo miał na dole i na rękawkach być wykończony "norką białą" ale chyba mi się nie podoba i może z "norki białej" powstanie cudnej piękności szal, kołnierz czy etola - tego nie wiem muszę wymyśleć

kołnierz ? z "norki białej"



Sweter powstał na bazie wykroju bluzki z golfem z Burdy 8/99 wykrój 106. Materia i "norka biała" zakupiona na allegro. A na zakończenie pochmurnego dnia żeby nam wszystkim się humor poprawił zakwitła mi pachnąca orchidea.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz